piątek, 27 listopada 2015

Trzydzieste urodziny i usg. Koniczynka.

Wczoraj stuknęła mi 30tka :) Imprezy nie było, za to dzień spędziłam najpierw u pediatry z dziećmi, a potem w domu. I było miło ;) Zmarszczek póki co nie liczę.

Gabryś złożył mi piękne życzenia i bardzo to przeżywał. Chciał mi też zrobić rogaliki czekoladowe, ale tak wyszło, że tego dnia nie jedliśmy słodyczy... Za to kiszonkę w dużych ilościach. Bo chłopcy z przedszkola "przynieśli" owsicę. Tak więc w swoje 30-te urodziny miałam przyjemność odrobaczać całą rodzinę :P W związku z tym tortu i innych przysmaków nie było. Ale obiecałam chłopcom, że odbijemy to sobie w święta.

A dziś mogę powiedzieć, że dostałam prezent urodzinowy. Byłam w szpitalu na wizycie kontrolnej i mogłam przez chwilkę na usg podziwiać naszego fikającego maluszka. Dzidziuś rozwija się ładnie, duży już był na tym ekranie :) Serduszko bije. W rogu niestety dalej rozwarstwienie kosmówki, no cóż - mam nadzieję, że na następnej wizycie za dwa tygodnie już go nie będzie, bo się jakoś zrośnie. Tak jak to było ostatnim razem. Oby... Póki co mam dalej na siebie uważać, polegiwać (hahaha, no staram się :P) i brać luteinę (bleee, mam wrażenie że dzięki jej właściwościom jestem chudsza niż na początku ciąży).

W każdym razie wróciłam w dobrym humorze i z nadzieją. Kupiłam chłopakom dwie książeczki o Franklinie i dwie bombki choinkowe w kształcie ciuchci. Ela jest na etapie oglądania obrazków, więc z książeczek też skorzysta. Swoją drogą muszę pomyśleć, co jej na Mikołaja sprawić. Bo co chłopcy chcą, to wiem aż za dobrze ("Kuuuupisz mi tooooo???").

Mroźnie już i zimowo u nas. Rano biało od szronu lub śniegu. Aż się chce nucić kolędy :) A tu dopiero adwent się zacznie. Ech dobrze, że już taka atmosfera grudniowa, te deszcze i pluchy były strasznie dołujące w tym roku.

No i tak. Czuję się jak koniczynka, która pracuje nad czwartym listkiem :) Z nadzieją wyczekuję czasu, kiedy listek się rozwinie i będzie brykał z pozostałymi trzema na dywanie w dużym pokoju.

11 komentarzy:

  1. Witaj w gronie TRZYDZIESTOLATKÓW :*! Niech Pan Bóg Ci błogosławi, dzieci słuchają :), a mąż kocha z dnia na dzień coraz bardziej :) 100 lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczności urodzinowe!! No nietypowe urodziny i zadania miałaś tego dnia, ale czego ma oczekiwać matka wielodzietna ;-) odrobaczanie...tylko patrzeć, kiedy do nas coś się przywlecze, mam mdłości na samą myśl...

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie to ujęłaś z tą koniczynką. Moja ma dopiero dwa listki... Oby przybył (kiedyś) kolejny.
    Ach, trzydziestka... Kiedy to było :D
    Życzę Ci przede wszystkim zdrowia, radości z dzieci, i wszystkiego o czym skrycie a także całkiem oficjalnie marzysz.

    Owsica- a feeee :) Miałam ja i mój brat, kiedy chodziliśmy do podstawówki. Oj, to by się Lilce taka dieta bez słodkości nie spodobała.
    Pogońcie te małe paskudy w siną dal :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z Urodzinami - błogosławieństwa Bożego. Co do zmarszczek, zawsze powtarzam, że te od śmiechu są najpiękniejsze, a z Twojego bloga aż bije, że jeśli kiedyś jakieś będziesz miała to właśnie takie.
    Wyjątkowe urodziny zafundowali Ci Chłopaki, ale takie to już uroki życia z dzieciakami. Pewnych rzeczy się nie przewidzi.
    Zamiast Koniczynka przeczytałam Dziewczynka. Hi, hi... Niech rośnie zdrowo. Polegiwać przy Trójeczce pewnie będzie ciężko, ale dbaj o Was.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsze zyczenia urodzinowe!
    :)
    A co do luteiny - może poproś lekarza o tabletki dopochwowe, mnie dużo bardziej odpowiadała taka forma (duuuużo mniej wizyt w toalecie:D).
    Siły Ci życzę i dobrego Adwentu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego najlepszego! Jak byłam z Jasiem w ciąży to był przez 3 miesiące alarm owsikowy u Zochacz w przedszkolu. Pranie i prasowanie na okrągło :(.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale z Ciebie imprezowa bestia. Odrobaczanie rodzinki zamiast imprezki... A tak na poważnie to trzymam kciuki za to, żeby na następnej wizycie było wszystko dobrze. Z Bożą pomocą się uda :)
    A co do kolęd to chyba już czas, bo ja to już nawet po kolędzie jestem. Tak się nasz proboszcz pospieszył, że już przed Adwentem zaczął.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty małolato ;) wszystkiego najlepszego :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Spoznione Sto Lat! Witamy w 30-letnim gronie! :)

    Owsiki, bleee... Moja siorka podlapala je w podstawowce i cala rodzina musiala przejsc kuracje. Paskudztwo! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego absolutnie NAJ. Ja całą ciążę z luteiną spędziłam. Z wszystkich moich dolegliwości to był naprawdę najmniejszy problem. Pozdrawiam i zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń