wtorek, 8 września 2015

Jesienna zaduma.

Wrzesień... Wieczory już chłodniejsze. Dzieciaki złapały pierwsze katary (cała trójka). Zamiast zwykłej herbaty albo soku, pijemy znowu wszystko z miodem i cytryną. Zaczyna się klimat jesienny...

Trochę mi smutno. Bo chociaż lubię herbatkę z miodem, podoba mi się to złociste światło o tej porze roku, mimozy kwitną tak pięknie, a do moich urodzin (30!) coraz bliżej... to jednak coraz bardziej oddalam się od tego wszystkiego, co kocham najbardziej. Od łąk pełnych kwiatów, zielonych sadów, szumu drzew w lesie, śpiewu ptaków w dzień i grania świerszczy wieczorami... Od jedzenia lodów gdzieś w cieniu, żeby nie spłynęły w upalny dzień. Od świadomości, że w każdej chwili możemy się spakować i jechać gdzieś na wycieczkę. No sorry, żadne dekoracyjne żółto-pomarańczowo-czerwone aranżacje liściaste tego nie przebiją. Dyni nie lubię, a kasztany i orzechy są super, ale tylko na chwilę.

Dla jednych to czas romantyzmu i zadumy... Dla mnie raczej nieuchronnego wchodzenia w świat, gdzie brakuje światła i ciepła. A taki ze mnie typ, że lubię się wygrzewać na słonku i 30 stopni ciepła to dla mnie w sam raz. Pewnie, za jakiś czas wynurzymy się znowu z mroku i na wiosnę będziemy świętować Paschę. Ale do tego jeszcze dużo czasu... Dobrze chociaż, że w środku tego wszystkiego jest Adwent i Boże Narodzenie :) No i śnieg ładnie wygląda...

Whatever. Moje dwie ulubione książki mówiły o jesieni jako o czasie tęsknoty za wędrówką, za zmianą... I faktycznie, kiedy wieczory coraz dłuższe, myśli jakoś same kierują się ku temu, co po drugiej stronie. I ku tym, którzy odeszli. Naprawdę wspominanie świętych i bliskich zmarłych na początku listopada ma głęboki sens.

Ja ciągle wracam myślami do naszego przyjaciela. Odszedł do Pana, kiedy my byliśmy nad morzem. Zmagał się z rakiem wiele lat. Zostawił po tej stronie żonę. Pierwszego sierpnia świętowali szóstą rocznicę ślubu, tak jak my. Następne rocznice będą świętować trochę osobno... do czasu, kiedy znowu się ze sobą połączą w Niebie.

Był niewiele starszy od nas. Znaliśmy się dość długo. Odkąd pamiętam, zmagał się z chorobą. I nagle koniec.

Wiem, że jest w Niebie, co do tego nie mam wątpliwości. I że po tych wszystkich cierpieniach, tam dostał nagrodę. Jest szczęśliwy, choć pewnie czeka na swoją żonę (bardzo podobało mi się usłyszane gdzieś stwierdzenie, że święci w Niebie nie są w pełni szczęśliwi, dopóki jesteśmy rozdzieleni i część z nas jest jeszcze tu, na ziemi). Jest już z Bogiem. Już wie, dlaczego tak miało być.

Ale tęsknota jest. Za nim i za innymi, co już są po tamtej stronie. I te coraz bardziej senne, jesienne dni są nią podszyte.

Pozostaje pewność, że któregoś dnia wszyscy się spotkamy. Wystarczy poczekać. I dobrze przeżyć ten czas, który jeszcze jest nam tu dany.

8 komentarzy:

  1. Hej, ja słyszałam, że upały mają jeszcze wrócić :) Oby! Zdrówka Kochani:)

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety jesień wciska się wszędzie kroczy wielkimi krokami... lubie jesień zdrówka dla Was, niestety coraz bardziej sezon grypowy i przeziębień... damy radę....

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas kilka dni "jesiennych" za nami, teraz znowu piekne słońce i w sumie rześkie ciepełko, o ile takie istnieje :)
    Kochana, smutne zawsze jest to, jak odchodzą od nas zbyt młodzi ludzie, do tego jak część ich życia to cierpienie.. choroba nowotworowa jest okrutna :( Przytulam..

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas wprzyszlym tygodniu 30 stopni- jesien jeszcze sie nie rozgoscila na dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro jak ludzie odchodzą, szczególnie Ci któzy żyją wokół nas...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przykro mi, wyrazy współczucia. Nasza znajoma, żona znajomego, który też odszedł młodo, wygrawerowała na jego pomniku taki napis "Miłość nie kończy się u bram śmierci, pozostaje na zawsze w sercu i naszej pamięci"... coś w tym jest na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykro mi... Smierc bliskich osob zawsze napawa smutkiem, a jesli w dodatku jest to osoba mloda, bol jest tym wiekszy... :(

    Ja tez nie lubie jesieni. Najbardziej czuje ze zyje latem, w pelnym sloncu oraz upalach...

    Moje towarzystwo (i ja sama) tez kaszlace i zasmarkane... Watpliwe uroki tej pory roku. :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mam swojej ulubionej pory roku... Każda ma w sobie coś magicznego :) Chociaż w tym roku, mam swoje osobiste powody po temu, aby śnieg spadł jak najpóźniej. Miejmy nadzieję, że tak będzie...

    Przykro mi z powodu katarów i śmierci Waszego przyjaciela. Pamiętaj, że ci, którzy pzostają w naszych sercach, nigdy tak naprawdę nie odchodzą...

    I owszem - ja też bardzo zadumany ostatnio. Ale u mnie to przeważnie normalne i nie ma związku z porą roku ;)

    Co do "trzydziestki" - pamiętaj, że jedziemy oboje na tym samym wózku :D I mnie również troszkę to przeraża...

    Pozdrawiam Kochana!!

    OdpowiedzUsuń