piątek, 10 lipca 2015

Pogoda, chomiki, muzeum i czas miłości - czyli o różnych rzeczach :)

I się pogoda zepsuła... Za oknem szaro, zimno i wieje - wierzyć się nie chce, że to lipiec. Upały, wracajcie!!!

Nam dni płyną leniwie... Jeśli można tak powiedzieć o naszym codziennym sajgonie :) Po prostu jesteśmy razem, nie musimy nigdzie biegać i niczego załatwiać póki co. Staram się wysypiać i regenerować siły przed kolejnym rokiem :)

Właśnie przyszedł Gabryś i smętnym tonem zapytał: "Mamooo, lubisz mnie?". To akurat w tym wypadku oznacza "Kiedy puścisz bajkę?". Sorki smyku, musisz poczekać chwilę. Mama musi mieć moment dla siebie :)

Rodzina nam się trochę powiększyła :D Mamy dwa chomiczki chińskie, jaśniejszą Daisy (Gabrysiową) i ciemniejszą Minnie (Rafałkową). Dobrze mieć jakieś zwierzątko w domu. Chłopaki co chwilę chcą je karmić i się z nimi bawić. A ja tłumaczę, że to nie zabawki i że można je karmić tylko kiedy ja pozwolę. Dzieciaki trochę kręcą nosem, ale dzięki temu się nauczą, jak traktować zwierzęta. I że to oni muszą się dostosować do chomików, a nie na odwrót. Dobra okazja do ćwiczenia cierpliwości :)

Chomiczki póki co są nieufne, ale już zaczęły kojarzyć mnie z dobrym jedzeniem ;) Mieliśmy w planie jednego, jako zaległy prezent urodzinowy dla Gabrysia - ale jakoś tak wyszło, że ze sklepu wyszłam z dwoma. I dobrze, razem raźniej. Przytulają się, wylizują, wszędzie chodzą razem. Kto jak kto, ale my dobrze wiemy, że w stadzie lepiej niż samemu ;)

Co poza tym... Byliśmy w Muzeum Narodowym (dzięki karcie dużej rodziny możemy znowu bywać częściej w takich miejscach...). I zapadła mi w pamięć pewna scena. My z dziećmi i kilka innych rodzin w sali. Oglądamy chińskie dzieła sztuki. I nagle słychać rozdzierający krzyk jakiejś starszej osoby: "To jakiś koszmar, przedszkole, a nie muzeum!". Nawet nie możemy się przyjrzeć tej osobie, bo w panice wybiega. Dodam, że dzieci zachowywały się grzecznie. 

Na szczęście dla mojego spokoju wewnętrznego jakaś inna starsza pani powiedziała głośno, że przecież dzieci trzeba uczyć bywać w takich miejscach. Ale i tak przykro mi, kiedy ktoś tak reaguje na dzieci. I kiedy w rożnych miejscach można trafić na znaki "dzieciom wstęp wzbroniony". Jednak póki co w większości jest tendencja odwrotna i w wielu kafejkach i restauracjach są już kąciki dla dzieci. Także mama podróżująca po mieście z gromadką dzieci może spokojnie wejść i wypić kawę, a nie zagryzać nerwowo obwarzanka gdzieś na uboczu :P 

Wystawa bardzo nam się podobała, mieliśmy też okazję usłyszeć fragment koncertu muzyki chińskiej - i to chyba podobało mi się najbardziej :) A dzieci pod koniec trochę marudziły, bo spieszyły się na imprezę urodzinową do znajomych - ale to, że były w muzeum, będą pamiętać. I będą tam wracać, tak jak my.

Na koniec scenka z rodzinnego spaceru. Idziemy w piątkę na przystanek. Rozmawiam z Krzyśkiem i w pewnym momencie mówię, jak zwykle "Kocham Cię, Skarbie". Gabryś patrzy na mnie badawczo i pyta:
- A mnie też kochasz?
- Oczywiście.
- A Rafałka?
- Rafałka też.
- I Elusię?
- No pewnie. Wszystkich was kocham.
Gabryś idzie chwilę zamyślony, a potem mówi:
- Bo my jesteśmy rodzinką. A rodzina to czas miłości!
Patrzymy na siebie z Krzyśkiem poruszeni. Dobrze czasem słyszeć takie słowa i wiedzieć, że w tym codziennym zamieszaniu dzieci czują, że są kochane.

Okej, będę kończyć. Chłopaki co prawda wzięli się za budowanie czegoś z klocków, ale przebywają w pobliżu komputera, niczym sępy :) No tak, czas na bajkę. A mnie czas ogarniać jakiś obiad... I Elusię spróbować położyć spać (jedną drzemkę w ciągu dnia jeszcze zalicza). Ech rośnie nam Elcia. Kiedy wychodzimy na spacer, to sama do mnie podchodzi z bucikami i wystawia stópki, żeby jej założyć - rozbrajający widok! I tak wiele rzeczy już rozumie. Ku mojej radości zna znaczenie słów "Ela, nie wolno!". Mała rzecz, a od razu łatwiej mi się żyje ;)

5 komentarzy:

  1. I u nas od dwóch dni pogoda zepsuta. ;)

    Śliczne zwierzątka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ta pogoda po porostu nie może być po środku słońce ale nie ogromny upał by dogodzić? Pięknie synus powiedział.Moj mąż mnie rzadko kiedy przytula w obecności dzieci zresztą zbyt rzadko jak dla mnie ogólnie ale kiedy już to robi reakcja starszego jest tska że sam w nas się wtula i widać że potrzeba by widział oznaki miłości nas rodziców to bardxo ważne dla jego rozwoju i mężowi to trudno zrozumieć ale ststa się przytulać częściej

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też beznadziejna pogoda się zrobiła. Cudowna z Was rodzinka... i zwierzaczki super!

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas ze zwierzątkami jest podobnie- staram się wpajać dziewczynom te fundamentalne zasady obcowania ze zwierzakami, no ale- rozumienie nadal ciężko Im czasami wychodzi. U nas pogoda w kratkę. Oj tak: "nie wolno" znacznie ułatwia życie,jeśli odbiorca rozumie to hasło :)

    OdpowiedzUsuń