środa, 18 września 2013

Dzidziuś w brzuszku czyli dzienne Polaków o seksie rozmowy.

Poranek. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy się jeszcze powylegiwać na łóżku. W trójkę, a właściwie czwórkę. Nagle Gabryś podciąga koszulkę, pokazuje na okolice pępka i mówi:
- Wiesz, co ja tu mam?
- ???
- Dzidziusia w brzuszku!
- Yyy... Tak? (nie ma jak inteligentna odpowiedź)
- Tak i on jest malutki i musi urosnąć. A potem trzeba go stamtąd wyciągnąć.
- Ale jak?
- No ty mi wyciągniesz. A Twojego wyciągnie tatuś. (słusznie! jak wsadził, to niech wyciąga!)
- Ale Gabryś, tylko mamusie mają dzidziusie w brzuszku.
- Nie, chłopcy też mogą mieć. (zwolennicy ideologii gender byliby zachwyceni)

Tym sposobem zaczęłam z moim dzieckiem pierwszą rozmowę na temat "skąd się biorą dzieci". I szczerze - było bardzo fajnie. Gabryś przyswoił informację, że do pojawienia się dzidziusia w brzuszku potrzebni są tatuś i mamusia, którzy się bardzo kochają. Aczkolwiek z własnego, prywatnego dzidziusia nie chce zrezygnować. Pewnie przejdzie mu, kiedy już doczeka się narodzin siostrzyczki/braciszka (naciska na siostrzyczkę). Kurcze, a tak zazdrościłam znajomym mającym córeczki, że są "razem w ciąży" i czekają na dzidziusie, bo myślałam, że mnie to ominie. A tu proszę :P

Oprócz tego Gabrysia fascynuje sam termin "rosnąć". I próbuje zrozumieć jak to jest, że ktoś jest straszy/młodszy, większy/mniejszy. Np. pyta, kiedy Rafałek będzie starszy od niego. Zdziwił się, kiedy mu powiedziałam, że zawsze będzie młodszy. A jeszcze bardziej, kiedy dodałam, że może kiedyś będzie wyższy od Gabrysia ^^ I tak przed obiadem nastąpiła znowu pouczająca rozmowa. Zaczął Gabryś:
- Wiesz, zrób mi do sosu makaron świderki, bo spaghetti mi się ciężko je.
- Dobrze, smyku.
- Bo ja jestem jeszcze mały, wiesz? I mi wylatuje.
- Aha.
- Ty jesteś większa i masz TAKĄ DUŻĄ głowę, to możesz jeść spaghetti.

Zaiste. Dobrze mieć dużą głowę.

Tym optymistycznym akcentem kończę. Wypuściłam starszego smyka na podwórko, żeby poskakał po kałużach w kaloszach. A młodszego muszę położyć spać. I może sama wyjdę na pole, bo wreszcie nie pada.

Na pożegnanie akcent jesienny, czyli moja ukochana o tej porze Loreena. Nie wiem, jak można jej nie lubić :)

9 komentarzy:

  1. mowisz razem w ciazy???? :)))) he he.,.. u nas na razie nic :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tze trzy dni temu usłyszałam od córci, że ma taką dużą głowę jak mama. Witam w klubie jajogłowych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój młodszy brat opowiadał mi historyjki, które zaczynały się "kiedy ja byłem duży a ty byłaś mała..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Sięęęę uśmiałam!!! :-D
    Zonia mi czasem opowiada, że jak JA byłam kiedyś malutka, to ONA śpiewała mi kołysanki i tuliła mnie, gdy płakałam:)

    (A widzisz? Myślałaś, że będziesz pozbawiona dni wypełnionych zabawami w synowskie ciąże, a tu taka niespodzianka:) Dobrze, niech dojrzewają do ojcostwa, niech się przejmują:*)

    Pozdrawiam (i może... do zobaczenia? Jakieś plotki chodzą... ;))

    Justyna (czapkakrasnala)

    OdpowiedzUsuń
  5. hej Mamo o dużej głowie:)))))
    strasznie się miło Ciebie czyta, zostaję:P a i miło Cię gościć w Tosinkowie:D
    uściski dla chłopaków (jak u mnie dwóch małych urwisów:)))) i głaski dla fasolki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gabryś, przybij pionę! :D

    Czyżby Twój starszy syn oglądał ostatnio tę komedię z DeVitto i Schwarzeneggerem, gdzie testują nowy preparat dla kobiet i Arnold zachodzi w ciążę? :D

    Dobrze jest móc o tych sprawach rozmawiać właśnie tak...mądrze i na luzie. Niech się dzieciaki nigdy nie boją o tych rzeczach z Wami rozmawiać.

    Jeszcze powiem Ci, że Gabryś ma zupełną rację. Czas na siostrzyczkę teraz :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie było mnie długo i tu taka niespodzianka Gratulacje nowego maluszka w brzuszku :D ciesze się razem z Tobą :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Pietruszka też miał w brzuchu dzidziusia kiedy byłam z Zochaczem w ciązy. A teraz oczywiście dzidziusia ma w brzuchu Zochacz. Taki urok trzylatków ;).

    OdpowiedzUsuń