Ten tydzień upłynął pod znakiem upałów... Takich, że aż musieliśmy w domu siedzieć, tak prażyło. Tygodnia nie zapomnę też z innych względów, ale o tym napiszę kiedy indziej. Ta notka ma być wakacyjna, ciepła i rozleniwiona. Staram się mimo wszystko odpocząć jeszcze przed naszym wyjazdem. Pod koniec sierpnia wyjeżdżamy w Beskid Niski i już się nie mogę doczekać... Wreszcie las, łąki, góry, moje ukochane połemkowskie okolice. A przede wszystkim spokój i oderwanie od krakowskiego szumu.
Póki co słucham grania świerszczy w trawach, cieszę się zapachem sierpniowych zarośli, staram się wgryźć w to lato i mieć z niego jak najwięcej. Dobrze, że mieszkamy na przedmieściach, nie muszę grzęznąć w rozpalonym asfalcie. Zamiast tego siedzę z dzieciakami na podwórku i zmieniam miednice z wodą do wylewania na kolekcję samochodzików.
Zostawiam Was z muzyką grecką, której słucham od dwóch dni. Pasuje idealnie, tylko greckiego wina brak ;) Trzy słodkie kawałki, każdy z innej bajki.
Zacne nuty :D !
OdpowiedzUsuń