Poszłam z chłopakami na spacer, a tu wszędzie po krzakach biedronki seks uprawiają. Normalnie ciężko się skoncentrować na tym, żeby w krawężnik nie wjechać. I się człowiek zaczyna zastanawiać, w jakim stanie mąż wróci z pracy i czy będzie go bolała głowa xD
Znowu jest ciepło. Przez te kilka deszczowych dni zieleń drzew ściemniała i jest już prawie jak w lecie. Bzy jeszcze nie przekwitły i kiedy idę alejkami, korzystam z bezpłatnej aromaterapii.
Dziś rano ubieram się, patrzę zaspana smętnie w lustro. Wbiega do łazienki Gabryś i mówi z entuzjazmem:
- O! Jaką ubrałaś śliczną bluzeczkę! Bardzo ładna, podoba mi się!
Aż się wyprostowałam z dumy. Żeby inni faceci też takie komplementy prawili, ech :)
Poza tym chłopaki mają fazę na przytulanie. Zaczęło się od Rafałka, który ostatnio dosłownie się przykleja do wszystkich. Gabrysiowi się to spodobało i tak potrafią się przytulać i całować nawet z piętnaście minut. I obaj są zachwyceni, a widok jest cudny :)
Jak pięknie:)))
OdpowiedzUsuńGratuluje Gabrysiowi! Twoja przyszła Synowa będzie w siódmym niebie :D
OdpowiedzUsuńhehe głodnemu chleb na myśli no ja z tymi sprawami muszę poczekać do lipca:D fajnie że chłopaki są za sobą Mati na razie na brata nie reaguje i kiedy coś bierze to się denerwuje
OdpowiedzUsuńno taki komplement to poprawia humor na dłuzej niż jeden dzień!:)
OdpowiedzUsuń"Uliczne zapachy" są faktycznie piękne :) U mnie czasami wieczorami na balkonie aż czuć... Oczywiście mowa tylko o tych kwiatowych :P
OdpowiedzUsuń