Remont ma się ku końcowi, także wrócił mi dobry humor. Jutro już pewnie będziemy mogli zostać w domu. Zresztą wieczorem i tak jedziemy do Wadowic na weekend. Mam nadzieję, że nabiorę tam sił na kolejny tydzień. I poremontowe sprzątanie, bo wszystko mamy pokryte pyłem. Jeszcze tylko wymiana okna i trzeba będzie pomalować w końcu tą ruinę :P
Od dwóch dni znowu mamy śnieg za oknem. Pada praktycznie nieprzerwanie, co też wpływa na mnie pozytywnie. Jak już wiele razy wspominałam, uwielbiam widok padającego śniegu :) Wczoraj udało nam się z Gabrysiem ulepić dwa bałwany, takie dużo większe od Gabrysia. A dziś na spacerze tarzaliśmy się w śniegu i sami zamieniliśmy się w bałwanki. Rafałek za to został z babcią w domu, bo trochę gorączkuje przez tego zęba. Ale już dwa mu wyrosły, tylko czekać na kolejne i efekt kasownika, który mnie rozbraja u dzieci.
A dzisiaj Tłusty Czwartek. Nigdy nie byłam na diecie, ani też specjalnie nie lubiłam pączków, także ten dzień nigdy nie wywoływał u mnie żadnych negatywnych ani pozytywnych emocji. Ale ciasteczkami oczywiście nie pogardziłam. Bardziej cieszy mnie to, że dzień przybliża do Wielkiego Postu, Paschy, a co za tym idzie - wiosny. Taki kolejny krok ku światłu, dwojako rozumianemu :)
no ja tez za pączkami nie przepadam ech fajnie macie z tym śniegiem może odeślesz kilka ton dla moich dzieci tego śniegu??
OdpowiedzUsuńzjadłam 7 albo 8, wierząc, że idzie w biust :D Mynia
OdpowiedzUsuń