środa, 13 lipca 2011

Wszystko idzie ku dobremu ;)

Gabryś od wczoraj zakatarzony, a ja oczywiście zeschizowana - no bo trudno mi ze spokojem patrzeć jak mu kapie z nosa i słuchać jak się krztusi w nocy. Na szczęście na razie nic poważnego i mam nadzieję, że mu minie szybko. Cóż, bycie matką to ciągły lęk o dziecko. Ciekawe, czy to kiedyś minie? One ponoć w końcu dorastają ;)

W każdym razie wieczorem dostałam informację, która od razu poprawiła mi humor - moja przyjaciółka urodziła o 21.35 małego Frania. Widziałam już jego zdjęcie :)

Dla małego Franka z okazji jego pierwszego dnia po tej stronie piosenka:

www.youtube.com/watch?v=huoHkvztOqgOby rósł zdrowo, czuł się kochany i akceptowany, no i żeby mógł odkryć moc Boga i mieć z nim relację.

Nic mnie tak nie porusza ostatnio, jak wieści o narodzinach dzieci.

Heh a pomyśleć że dawniej się bałam dzieci i w ogóle miałam schiza że nie wiem jak się je "obsługuje" i że pewnie się nie nadaję na bycie mamą. Ale cóż, narodziny Gabrysia to dla mnie przeżycie porównywalne z przemianą Gandalfa Szarego w Białego. Od tamtego dnia mogę powiedzieć, że strasznie mi zależy na dzieciach. Nie w taki sentymentalny, słitaśny sposób, ale żeby mogły żyć i rozwijać się w zdrowej rodzinie. Jak słyszę, że któraś moja znajoma jest w ciąży, to się modlę za nią i dziecko - żeby urodziło się zdrowe i w ogóle. Jakoś czuję, że to ważne i że to moja rola. W końcu moje imię wywodzi się od narodzin ;)

Tak więc, jak w tytule - wszystko idzie ku dobremu. Dzieci się rodzą, a do Nieba coraz bliżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz