czwartek, 17 marca 2011

Kiedy wyjdzie słońce i rozgoni ciemne chmury...

Jakoś ta wiosna nie chce przyjść... A tak bardzo już jest potrzebna.

Jesteśmy z małym na antybiotykach - przeziębienie nie dość, że przejść nie chciało, to się jeszcze przepoczwarzyło w coś męczącego. Na szczęście nie dostaliśmy zapalenia płuc, więc nie jest najgorzej.

Mam nadzieję, że przetrwamy ten czas i w końcu wybędziemy na długi spacer. I będzie ciepło i słonecznie, a ja pokażę Gabrysiowi kwiaty, bazie, ptaszki, żuczki i co tam jeszcze wylezie :)

Apropos wyłażenia i stworzonek - przez ostatnie dwa tygodnie mieszkały u mnie w kuchni w słoiku trzy małe myszy. Ich mama chyba zginęła, w każym razie wpełzły mi do kuchni w poszukiwaniu pożywienia. A były tak małe, że zupełnie nie uciekały, tylko się toczyły powoli. Takie puchate szare kulki. Wyłapałam je, odkarmiłam i w niedzielę zostały wypuszczone - podrosły już na tyle, że mogą sobie same dac radę. W każdym razie pewne rzeczy się nie zmieniają. Pamiętam, jak w podstawówce jeszcze dziadek ochrzcił mnie: "panna z myszą". Bo wiecznie jakieś gryzonie miałam po kieszeniach... Cóż, chyba mi to zostało.

Tak poza tym, to patrzę dziś do paszczęki Gabrysia, a tam co? Piąty ząbek już się przebił. Czekamy na niego od pewnego czasu, a on tak po cichutku :P Ergo obrazek po lewej zmodyfikowany.

A ja czytam sobie "Winnetou", żeby poprawić sobie humor. I zakochuję się w tej książce na nowo. Zapomniałam jakoś, ile w niej dobrego i teraz jest jak miód na moje nerwy :) Ech, chyba nigdy nie wyleczę się z Winnetou, tak jak nie wyleczę się z Froda. Stara miłość nie rdzewieje ;) Powiedziałam, howgh!

Cóż rzec jeszcze... Czekamy. A jako że czekamy, to dedykuję szanownym czytelnikom piosenkę Maleo (a raczej jej słowa):

Nadchodzi dzień kiedy wyjdą na jaw
wszystkie kłamstwa, ukryte zbrodnie
to morze bałwochwalstwa
Skąd tyle zdrady, głupoty i ciemności
Czy tak jak my chcesz stanąć w obronie
swojej wolności..

Tak, to my czekamy na znak z góry
Kiedy wyjdzie słońce i rozgoni ciemne chmury
I ja wiem tylu czeka też kiedy na spragnioną ziemię spadnie życiodajny deszcz.

Osamotnieni ale nie powstrzymani
tak często wyszydzani ale niepokonani.
Modlitwa to walka, to amunicja duszy,
tylko miłość Jezusa może każde serce skruszyć

Będę składał dzięki
lecz nie składał nigdy broni.
Wybieraj czy powiesz Bogu tak,
czy mamonie się pokłonisz.
Powiedz mi czy walczysz modlitwą,
czy pistoletem w dłoni
Zdecyduj czy zatracisz się w iluzji
czy dasz prawdzie się wyzwolić.

Tak, to my czekamy na znak z góry
Kiedy wyjdzie słońce i rozgoni ciemne chmury
I ja wiem tylu czeka też kiedy na spragnioną ziemię spadnie życiodajny deszcz.

Well, nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam moich białych braci

pomykająca po preriach Rivulet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz