sobota, 12 września 2009

Wariacja na temat Panny Kminkowej

tańcząc w deszczu
rozchlapuję palcami białą pianę
wyczesuję mokre zioła
skaczę po ciepłych kałużach
rozcinam pachnące lipą powietrze

drzewa wirują w magicznym kręgu
ich żywica złoci me dłonie
teraz lepkie
pachną lasem igłami ścieżkami
i żółtymi maślakami skrytymi pod liściem

maleńkie krople opadają na włosy
siateczką pereł
rozciągnięta między niebem a ziemią
rozpostarta w ciszy
czekam

Lato się chyli ku końcowi, a ja już za nim tęsknię. Może jeszcze będzie chociaż jedna ładna niedziela, to się uda w góry wyskoczyć. Marzy mi się Babia...
A co poza tym? Oprócz marzeń i górskich wspomnień - instalacji na mieszkaniu ciąg dalszy. No i powróciła po długiej rozłące magisterka, z którą zamierzam skończyć raz na zawsze, mam nadzieję w ciągu miesiąca.
Pozdrawiam z pracy :P Nic się nie dzieje, jaki tu spokój...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz